Wprawdzie nagrałam Podcast o tych holenderskich kuchennych wynalazkach. Posłuchajcie sami.
Jedną z zalet podróży jest to ze smakujemy innej kuchni i rozkoszujemy się jej smakiem. Znamy smak polskiego oscypka, włoskiej pizzy czy hiszpańskiej paelli.
Dziś opowiem o holenderskich przysmakach które obcokrajowcom mogą wydawać się dziwne.
Zaczynamy od fast – fooda
- FRIKANDELA – czyli nic innego jak mięso mielone w kształcie parówki, smażone na głębokim oleju. Serwowane z poszatkowaną w kostkę świeżą cebulką i keczupem curry.
- FRYTKI Z MAJONEZEM – tak! nie z keczupem ale z majo czyli majonezem. Bez majonezu nie smakują. Ba! Moje dzieci nawet są w stanie zrezygnować z frytek jak nie ma majonezu.
- KAPSALON – to tzw. frytki ze wszystkim zapiekane z serem. Pozwólcie ze to zobrazuję.. w pojemniku macie kawałki mięsa, pieczarki, frytki, cebulkę i to wszystko posypane jest serem i na kilka minut wędruje do piekarnika żeby ser się rozpuścił. Ot i cała filozofia!
Tylko skąd nazwa tej potrawy? Słowo kapsalon po holendersku znaczy fryzjer 🤔
- KROKIETY – musicie tego posmakować! One zupełnie odbiegają od tych naszych, polskich. Tutaj to zmielony farsz warzywno – mięsny w panierce. Są one wielkości dużego palca. Najlepiej smakuje maczany w musztardzie.
- HAGELSLAG – posypka na chleb. Pamietam śmieszną sytuację, gdy podczas jednej z odwiedzin mojej rodziny, podczas wspólnego śniadania, moje dziecko poprosiło o chleb z posypką. To zdziwienie na twarzy gości gdy dowiedzieli się co to jest posypka, no i na chleb ? Takie coś? W Polsce znana jako posypka na ciasteczka albo na pierniki. Tutaj jemy ja na chleb posmarowany masłem. Może mieć smak czekoladowy albo owocowy albo mieszany. Od wyboru do koloru!
- PINDAKAAS – co w dosłownym tłumaczeniu oznacza orzechowy ser, mimo ze z serem nie ma nic wspólnego ponieważ jest to masło orzechowe. Smakuje i dzieciom i dorosłym. Smarujemy nim chleb tak jak masłem czekoladowym. Według mnie ma trochę tępy smak. Ja smaruję sobie na to dodatkowo dżemem i wtedy mi lepiej smakuje. Ciekawe jaka wersja Wam bardziej podchodzi? Piszcie w komentarzach.
- Cukierki DROPY – to takie czarne żelki najprościej mówiąc. Mogą być w wersji na słodko lub na słono. Są twarde. wśród rodaków nie cieszą się popularnością, Mnie osobiście smakują takie nitki zwijane w ślimaka. Mają anyżowy smak, do tego koniecznie szklanka wody do picia.
- VLA – czyli budyń z kartonika takiego jak mleko. Powiem ze to była prawdziwa niespodzianka dla mnie. Zamiast samodzielnie ugotowanego, jak to się serwuje w Polsce, ciepłego budyniu, skosztowałam takiego gotowego z supermarketu. Znajdziecie go w lodówkach i prawdopodobnie koło mleka. wybór w smakach tez ogromny. Nawet jest dwusmakowy! Czyli otwierasz karton i lejesz do miseczki od razu dwusmakowy budyń np. waniliowo – czekoladowy. Wg. mnie jest słodsze niż to które znam z domu, no i co było najdziwniejsze.. było zimne i te dwa smaki się nie pomieszały.
- KRENTENBOLLEN – słodkie, miękkie bułeczki z rodzynkami. Często sprzedawane po 6 czy 10 sztuk. W rejonie Twente i Gelderland znane są że dodatkowo je się je z plastrem sera. Smaczne. Moje dzieci je lubią a najbardziej suche lub z masłem.
- SUCHARKI czyli bischuitjes Okrągły sucharek z masłem i posypką niebieską albo różową. To taka tradycja. Gdy Waszemu sąsiadowi urodzi się dzidziuś i gdy pójdziecie w odwiedziny to zostaniecie poczęstowani takimi sucharkowymi ciasteczkami. Jeśli na świat przyszedł chłopiec to posypka będzie niebieska, a jeśli dziewczynka to różowa. Te kolorowe kuleczki które ja jadłam, miały lekko anyżowy smak i były bardzo słodkie.
Najsmaczniejsze zostawiłam na koniec.. te okrągłe sucharki można jeść również z owocami, np. bananem lub truskawkami. Wyobraźcie sobie niezbyt twarde, kruche sucharki delikatnie posmarowane masłem i na to pokrojona w plasterkach lub kawałkach słodka truskawka.. Niebo w gębie!
Zachęcam Was do posłuchania Podcastu i do spróbowania tych holenderskich wynalazków, a ja uciekam do kuchni zrobić sobie suchara z truskawkami .. 😍